Monika Maciejczyk
Działalność literacka Poezja Proza

Działalność literacka

Czasopismo EUROArt
Grupa Literacka
Instytut Twórców Animatorów Kultury Historii i Literatury

KONKURS LITERACKI - WROCŁAW - REFLEKSJE LITERACKIE
„Klub pod Kolumnami” Wrocław - 24 kwietnia 2010 r.
Pl. Św. Macieja 21
Uroczystość rozdania nagród

Na zdjęciu od prawej:

  • Prezes Stowarzyszenia Literackiego EuroArt
    p.Tadeusz Hołubowicz
  • Monika Maciejczyk - laureatka - I miejsce i nagroda „GRUDKA EKONADZIEI GAI”
    ufundowana przez pisarza i poetę - Alfa Soczyńskiego (widoczna na zdjęciu).
  • dr hab. prof. Tomasz Nowak - Honorowy członek Jury

 

Ziemia Kłodzka nr 190 Rozmowy z ludźmi ciekawymi wszystkiego

 

W dniu 9 maja 2009r. we Wrocławiu - w Konkursie EuroArt na tekst piosenki Monika Maciejczyk zdobyła I miejsce i nagrodę - „Grudkę Ekonadziei Gai” ufundowaną przez pisarza Kresów - Alfa Soczyńskiego. Nagroda przyznana została za tekst piosenki - „Polsko”.

W Jury konkursu zasiadali:
Prezes Instytutu Twórców Animatorów Kultury Historii i Literatury - Tadeusz Hołubowicz
Pisarz i poeta Kresów, fundator nagrody - Alf Soczyński.
Poetka - Anna Brzeska.

foto 01 foto 02 foto 03 foto 04

Wywiad z Moniką Maciejczyk

Jak zaczęła się Pani przygoda z poezją?

Moja przygoda z poezją, a mówiąc szerzej pisaniem zaczęła się we wczesnym dzieciństwie. Swojej matce zawdzięczałam umiejętność pisania i czytania już w wieku 5 lat. A książki były moją największą i najwierniejszą miłością. Kocham książki. I uważam, że nie ma złych książek. Bowiem z każdej z nich, nawet z tych ocenianych najniżej, płynie zawsze mądrość. Sączy się jak eliksir. Z książką to jest tak, iż każdy znajdzie w niej nie mniej i nie więcej tylko tyle ile ma w sobie. W swoim duchowym wnętrzu, w osobowości, w umyśle. Myślę, że nigdy nie ma dwojga ludzi, którzy identycznie odbierają jedną i tą samą książkę. Odbiór jest tak różny, jak tylko różnym w swojej istocie może być człowiek. Wiersze, poezja, krótkie opowiadania. Do tej pory znajduję je w różnych miejscach domu, między kartkami starych książek, które towarzyszyły mi w dzieciństwie. Były ze mną od zawsze. Odkąd sięgnę pamięcią . Kult książki był w mojej rodzinie tradycją. Pamiętam mojego ojca naukowca do późnej nocy siedzącego w gabinecie, przy biurku nad stosami książek. Zapach książek i cały ten zaczarowany świat w kręgu lampy był moim domem. Prawdziwym domem.

Jaką tematykę podejmuje Pani najchętniej w swojej twórczości?

Nie ma jednej tematyki w moich utworach. Jest ona tak różna jak różny jest człowiek i tak rozległa jak istota człowieczeństwa. Na przykład moja powieść „Marina” jest grzechem popełnionym z miłości do wyspy. Pozycją wakacyjną napisaną przeze mnie w 2007 roku w rybackiej wiosce Milna na wyspie Hvar. Wykorzystałam w niej w sposób całkowicie zamierzony konwencję kiczu, porównując przepych barw występujących w Chorwacji w naturze do obrazu noszącego znamiona kiczu.A jednak to Prawda. Jak piszę – najprawdziwsza z Prawd. I kto jest w stanie uchwycić tą delikatną granicę pomiędzy kiczem, a przepychem i pięknem natury. Taka też jest moja książka „Marina”. Oscyluje na granicy kiczu i pięknej Bajki dla dorosłych. Obecnie piszę epos apokaliptyczny „Jan Noe Gilgamesz” w oparciu o przekazy biblijne oraz staro sumeryjski mit o Gilgameszu. Powieść ta pisana jest językiem archaicznym mającym znamiona biblijnego. Celowo też, aby podnieść atrakcyjność utworu wprowadzam gwarę występującą w różnych regionach Polski z elementami języka staropolskiego. Kompilacja ta dała nieoczekiwany efekt i wbrew pozorom łatwość czytania. Jeszcze nie zdążyłam ukończyć powieści, a już kilka rozdziałów ukazało się w druku w czasopismach literackich. Jest to dla mnie wielka radość i motywacja do pracy nad jej ukończeniem. Piszę także wiersze . Poezję smutną i trudną o człowieku, człowieczeństwie, naszym dniu codziennym, o światach wielkich i małych, o filozofii istnienia. Duży rozdział mojej twórczości poświęcony jest Ojczyźnie, a zwłaszcza temu co boli – nie tylko poetę.

Co łatwiej pisać poezję czy prozę?

Posiadam niesłychaną łatwość pisania. Dotyczy to zarówno poezji jak i prozy. Tak było odkąd pamiętam. To była dla mnie największa przyjemność. Nic nie mogło z tym rywalizować. Lecz zawsze u podstaw pisania - była myśl. Ważna, istotna myśl, która drążyła moje wnętrze, aby zastygnąć w kształt dzięki Słowu.

Jak wygląda u Pani proces tworzenia i czy wiersze nosi Pani w głowie zanim jeszcze zasiądzie do kartki?

Proces tworzenia? Wbrew pozorom to bardzo trudne pytanie. Nie potrafię tego sprecyzować. To dzieje się! Chwilami zdaje mi się, że jakby bez mojego udziału. Bardzo często piszę w nocy. Ale nie dlatego, że tak sobie postanowiłam czy, że mam wtedy czas. Po prostu budzę się i piszę . Często piszę wiersze po ciemku i dopiero rano przepisuję. Nigdy nie poprawiam. Zdarzyło się to może zaledwie kilka razy i zawsze było zmianą kosmetyczną, prawie nie istotną. Wiersz powstaje nagle, bardzo szybko. Nie zastanawiam się, co nie znaczy, że nie myślę. Jest to moment, chwila wielkiego skupienia i jednocześnie błyskawicznego czerpania z zasobów zgromadzonej przez lata wiedzy. Można to obrazowo nazwać „poborem mocy”. Tak to czuję, a dzieje się to błyskawicznie . Czasem wiersz piszę minutę, lub dwie, śpiesząc się aby nie zapomnieć żadnego ze słów, które płyną, płyną jak muzyka wprost z głowy, z duszy, aby je utrwalić w pierwszej, zawsze najlepszej formie.

Duszo Ty Moja
co śpiewasz
zamknięta w Klatce Niepewności
Głosem Ludzkim
i Boskim

/ Monika Maciejczyk /

Nigdy, podkreślam nigdy nie udało mi się po prostu usiąść i napisać. Moment poezji, moment nieuchwytny zdarza się w najmniej spodziewanych okolicznościach. W czasie pracy w ogrodzie, w czasie jazdy samochodem, podczas wędrowania z siatkami zakupów, stania w kolejce, czy gotowania jakichś całkiem nieromantycznych potraw. Śmieję się często, że najbardziej „sypią” się wiersze podczas obierania kartofli, lub przy gotowaniu rosołu. Należy jednak dodać, że nawet podczas takich prozaicznych czynności cały czas myślę. Kto wie czy nawet nie bardziej intensywnie. A tak naprawdę to nie pamiętam takiej chwili w której bym nie myślała i miała jak to potocznie się mówi – pustkę w głowie. Szczerze mówiąc to zazdroszczę ludziom którzy to potrafią. Myślę, że wtedy odpoczywają. Wiersz przychodzi czasem przed zaśnięciem, gdy zamykam już oczy i tak bardzo chce mi się spać, że trudno jest wstać i zapalić lampę. Wtedy „przychodzą” najlepsze wiersze. Jeśli ich nie zapiszę „ulecą” gdzieś daleko, wysoko i nie wrócą już nigdy . Łapię je jak wiatr w żagle. Jak motyle. Pewnie to starożytni nazywali „Muzą”, która Skrzydła ma. Często wiersz jest następstwem myśli, które tłoczą się najpierw w mojej głowie. Są jakby dzieckiem filozofii. A czasem po prostu utrwaloną chwilą piękna, która zabłyśnie jak „spadająca” gwiazda. Gdy pytają mnie o poezję, ten magiczny moment, bardzo często, aby go zobrazować i przybliżyć ludziom nierozumiejącym tego zjawiska porównuję go do sceny z filmu „Doktor Żivago”. Pewnego epizodu, gdy w czasach Wielkiej Rewolucji w Rosji, główny bohater lekarz – poeta wychodzi z pociągu wiozącego go wraz z rodziną na Ural. Idzie przez las naprzeciw nieznanemu niebezpieczeństwu. Wśród mrozu i śniegu, nagle poprzez drzewa widzi Słońce i zaczyna słyszeć muzykę. Najpierw cichą, później coraz głośniejszą. I to właśnie jest poezja.

Jakie są proporcje natchnienia do rzemiosła w akcie twórczym?

Nie ma w mojej twórczości proporcji natchnienia do rzemiosła, ponieważ rzemiosła po prostu brak. Pozostaje tylko natchnienie. Ono prowadzi mnie w nieznaną krainę która zniewala mnie i wprawia w zachwyt. W dziwny stan euforii, rozmarzenia. A rzemiosło zostało przez owo natchnienie pokonane. I pozostało bez szans. Nie stosuję w swoich wierszach interpunkcji. Pozostawiam to Czytelnikowi. On decyduje. W środku zdań piszę słowa z dużej litery. To jak muzyka. Duża litera oznacza akcent, ważność słowa dla całości utworu. Utwór zapisuję w formie „schodów”. Jest „rozsypany” po białej kartce jak utwór muzyczny, jak nuty na partyturze. Spotkałam się ze stwierdzeniem recytatorów, że ułatwia to zrozumienie muzyki wiersza, jego sensu, sposobu wygłaszania, jak zapis, który wskazuje drogę. Informacja jak do Słuchacza dotrzeć.

Czy kieruje się Pani opiniami ludzi?

Opinie ludzi są dla mnie ważne, a jeszcze ważniejsze są rozmowy, dyskusje, spory. Przedstawianie swoich racji. Muszę być zrozumiana. Piszę dla ludzi. Jest to dla mnie jak misja. Trud przekazania rzeczy ważnych, istotnych, doniosłych. I ton ten nie jest patetyczny. Bo w życiu nie ze wszystkiego można się śmiać. Pomijając wielkich graczy i kpiarzy są ludzie, którzy czekają na Słowo jak spragniona ziemia deszczu. Jak żyzna gleba ziarna, które da początek, by mogło wzrastać. To jak tocząca się kula śnieżna, jak kręgi na wodzie. Wszystko zaczyna się od jednego Słowa. Słowo to najpotężniejsza rzecz na świecie.

Jakie ma Pani plany na przyszłość odnośnie pisania?

Moje plany na przyszłość. Chciałabym zmieniać Świat na lepszy. Tyle mam do powiedzenia, do przekazania. I mam nadzieję, że starczy mi czasu.

Spotkania Autorskie w Książnicy Karkonoskiej

wstecz na górę